Jagna
Refleksje po obejrzeniu filmu ”Chłopi” (kandydat do Oscara) w reż. DK .
Welchman i Hugh Welchmana).
Wniosek pierwszy i najważniejszy – gdybym żyła na wsi w czasach Jagny Borynowej
z pewnością wywieziono by mnie na gnoju do najbliższej rzeki. Wydarzeń w moim życiu
wystarczyłoby dla trzech Jagienek, nie tylko dla jednej. Część z nich miała miejsce jeszcze za
głębokiej komuny, reszta w czasach szalejącego kapitalizmu. Gdyby Jagna żyła w naszych
czasach, być może założyłaby firmę produkującą wycinanki ludowe lub wysoce szanowany
burdel dla ludzi z wyższych sfer. Może zostałaby tancerką lub aktorką. Nikt nie miałby nic
przeciwko temu. Dlatego tak ważnym jest, by urodzić się w odpowiednim czasie i miejscu.
Mentalność wiejska jednak nie zmienia się, wbrew pozorom. Moja serdeczna
przyjaciółka od urodzenia mieszkająca na wsi, mimo ukończenia studiów wyższych i
dożywotniej pracy w instytucji kulturalnej w mieście wojewódzkim, w dyskusji nad filmem,
którego jeszcze nie oglądała, ale zamierza, wyraziła się „bo Jagna była jaka była”. A jaka była
za przeproszeniem? Była ładna, zgrabna i żywotna. Jak wiele młodych dziewcząt, tych na wsi
i w mieście. Cóż było jej przewiną? Że się podobała mężczyznom i, że jej podobali się
mężczyźni. Zdrowo. Tak natura dała. Że chciała mieć lepsze życie? A któż nie chce, jeśli ma
do tego sposobność? Kto ponosi winę za to, co stało się z Jagną? Ona sama, młoda,
niedoświadczona, emocjonalna dziewczyna, sprzedana „niczym jałówka” w ręce starego,
bogatego gospodarza (w niektórych państwach nadal oddaje się nieletnie dziewczynki
starcom, z rodzinnym błogosławieństwem) czy płeć męska otumaniona chucią niczym trzmiel
nektarem? Scena z wesela (przypominjąca do złudzenia chocholi taniec w Weselu
Wyspiańskiego), w której odurzona alkoholem i gorącem Jagna wędruje z rąk do rąk
(męskich, żeby nie było) i ląduje na kolanach Boryny, który wymusza na niej pocałunek. Noc
poślubna jest de facto gwałtem, bo Jagna z pewnością bronić się już nie mogła. Jedno ze
spotkań z rozsierdzonym Antkiem także kończy się brutalną sceną współżycia, do którego
zmusił ją niby kochający acz żonaty mężczyzna. Dalej pijany wójt, który za warkocz ciągnie
Jagusię do zagajnika, aby tam siłą odbyć z nią akt seksualny. Na szczęście Jagna ostatkiem sił
oparła się napaści, mimo iż także trzeźwą nie była. Wójt obiecał pomoc w uwolnieniu Antka z
więzienia, wykorzystując swoje wpływy. W owym czasie Jagna jeszcze Antka kochała. Co
najmniej trzy akty gwałtu – czy to nie za wiele jak na słabą dziewczynę? Poza tym pytanie:
dlaczego Jagna „była jaka była”? Czy przypadkiem wypędzony pasierb Dominikowej nie
molestował ładnej dziewczynki, gdy mieszkali pod wspólnym dachem? O matce Jagny pada